10.10.2013

My own little Dalahast


Własny, prywatny, prezentowy...
Przyjechał do mnie z Norwegii, choć wyprodukowany w Danii na wzór tradycyjnych szwedzkich koników z Dalarna...
Tak czy inaczej skandynawski ci on i cudny...:) Mój Mr. T. doskonale wiedział, że najbardziej ucieszy mnie czarny, gładki, minimalistyczny... Powiem Wam, że Druga Połówka o takiej wiedzy to skarb...:)







Konik teraz wędruje sobie z parapetu na półeczkę, czasem stanie na stoliku, wąchając przygarnięte domowo kwiaty...:) Bardzo mnie cieszy... Drobiazgi darowane z intencją cieszą szczególnie, prawda?




Może Was też ktoś ostatnio obdarował?


Enjoy the little things!
Dobrego czwartku!








13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziś zerka na mnie z półeczki w moim mikro gabinecie... Chyba mu tam dobrze...:))
      Pozdrowienia

      Usuń
  2. Konik boski! Też bym chciała takiego "prostego" :)
    Ja przeważnie sama siebie obdarowuję,bo zawsze trafiam w dziesiątkę i nigdy nie czuję,że zawiodłam w wyborze hihi Męża zazdroszczę,mój to zwykle udaje,że słucha a później zdziwiony ;P
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Ja też sama sobie robię prezenty a pewnie!...;)) Ale te niespodziankowe, jak się tak zastanowię, zawsze są trafione... Wciąż nie mogę się nadziwić...:)

      Usuń
  3. Taki piękny konik też by u mnie wędował,byle by był na moich oczach i mnie cieszył:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piekny, wlasnie czarny wyglada swietnie:)
    doskonale mu u Ciebie kochana:)))*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładniusi ten Twój kary konik i jaką radość Ci sprawia, gratuluję gustu Twojego Pana T. :)
    Buziaki !
    Ren

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za komentarz! :)
Thank you very much for your comment! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...