Własny, prywatny, prezentowy...
Przyjechał do mnie z Norwegii, choć wyprodukowany w Danii na wzór tradycyjnych szwedzkich koników z Dalarna...
Tak czy inaczej skandynawski ci on i cudny...:) Mój Mr. T. doskonale wiedział, że najbardziej ucieszy mnie czarny, gładki, minimalistyczny... Powiem Wam, że Druga Połówka o takiej wiedzy to skarb...:)
Konik teraz wędruje sobie z parapetu na półeczkę, czasem stanie na stoliku, wąchając przygarnięte domowo kwiaty...:) Bardzo mnie cieszy... Drobiazgi darowane z intencją cieszą szczególnie, prawda?
Może Was też ktoś ostatnio obdarował?
Enjoy the little things!
Dobrego czwartku!
♥
Piękny ♥ jest. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziś zerka na mnie z półeczki w moim mikro gabinecie... Chyba mu tam dobrze...:))
UsuńPozdrowienia
Konik boski! Też bym chciała takiego "prostego" :)
OdpowiedzUsuńJa przeważnie sama siebie obdarowuję,bo zawsze trafiam w dziesiątkę i nigdy nie czuję,że zawiodłam w wyborze hihi Męża zazdroszczę,mój to zwykle udaje,że słucha a później zdziwiony ;P
Pozdrawiam
:D Ja też sama sobie robię prezenty a pewnie!...;)) Ale te niespodziankowe, jak się tak zastanowię, zawsze są trafione... Wciąż nie mogę się nadziwić...:)
UsuńOh jaki śliczny :)))
OdpowiedzUsuń:))) Rozczula mnie każdego dnia..:)
Usuńłaaaaaadnyyyyy :)))
OdpowiedzUsuń:)))) i skandynawski!... ;)
UsuńFajniutki konik :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się podoba...:)
UsuńTaki piękny konik też by u mnie wędował,byle by był na moich oczach i mnie cieszył:)
OdpowiedzUsuńPiekny, wlasnie czarny wyglada swietnie:)
OdpowiedzUsuńdoskonale mu u Ciebie kochana:)))*
Ładniusi ten Twój kary konik i jaką radość Ci sprawia, gratuluję gustu Twojego Pana T. :)
OdpowiedzUsuńBuziaki !
Ren