Gdy naście lat temu wybierałam ceramikę i płytki do górnej łazienki, ówczesny wybór wydawał mi się szczytem marzeń...;) Pamiętam jak dziś zdjęcie-inspirację z którejś gazety wnętrzarskiej z półokrągłą wanną obłożoną różowawym marmurem z mnóstwem wielkich muszli i koralowców dookoła... To miała być taka łazienka...śródziemnomorski luksus....;)))
Mody się zmieniły, ja się zmieniłam i dziś - jak można się domyśleć - urządziłabym to miejsce zupełnie inaczej... Zanim jednak to się stanie, ratuję się dodatkami...:)
Już parę lat temu wyrzuciłam lub pochowałam wszystkie kolorowe opakowania kosmetyków, które wprowadzały chaos. Trzymam się jedynie monochromatycznej palety: biel/czerń/szarość i jakoś daję radę...:)) Dodatkowe czarne kosze z poprzedniego posta, przydają się do lepszej organizacji kolejnych drobiazgów. Zawsze to odrobina świeżości w wyglądzie starych kątów...;)
Wiadomo, że rujnowanie całej łazienki to grubsza sprawa. Zastanawiałam się więc już nie raz, czy nie pomalować płytek, ale wciąż mam wątpliwości...
Macie może jakieś doświadczenia w tym temacie? Jakieś farby moglibyście polecić? Malować, nie malować?.... Echh...dylematy...;)
Dobrego dnia !
I do napisania!