Okazuje się, że po raz kolejny zwracam uwagę na fragmenty skandynawskiego w charakterze wnętrza lecz wcale nie z północy a z... Australii :)
Biel ścian, dużo światła, prostota mebli, elementy jasnego drewna, pastele i odrobina czerni. Wszystko razem zgrabnie zebrane. Wyjątkowo podobają mi się tu płytki heksagony z czarną fugą. Tworzą zdecydowany, graficzny charakter niewielkiej otwartej kuchni.
Kącik z fotelem wydaje mi się wyjątkowo uroczy, zwłaszcza w wersji z pastelowymi dodatkami. Co myślicie?
Moja Misia natomiast zakochała się w miętowej lampce! Będziemy szukać podobnej do jej pokoju, którego metamorfozę powoli zaczynamy...:) Wszelkie podpowiedzi od Was będą mile widziane!
Tymczasem wracam do pracy.
Trochę się jej ostatnio nazbierało, ale to dobrze...:)
♥ Uściski i dużo energii na początek tygodnia! ♥